Napisała do mnie Hektora, proponując nieśmiało możliwość zamieszczenia na moim blogu jej włosowej historii jako motywacji dla naturalnych zapuszczaczek. Natychmiast się zgodziłam - same zobaczycie, że są warte pochwały.
Włosy Hektory przeszły przez różne jej pomysły. W końcu obcięła je króciutko i postanowiła zapuszczać w formie naturalek. Trwało to dość długo, ale zakończyło sukcesem.
Zapraszam do opowieści włosowej o wytrwałości, o zapuszczaniu i o uroku naturalnych pasm.
Wam też może się udać!!!
Moja Włosowa Historia – Hektora
Autorką całego tekstu jest Hektora.
Zamieszczony w wersji oryginalnej
z drobnymi poprawkami interpuncyjnymi i literówkami
oraz dostosowaniem graficzym.
Zabrania się kopiowania czy powielania zdjęć i umieszczonej tu treści!
Jako nasto- i dwudziestoparolatka w
przeciągu kilku lat miałam włosy rude, czarne i blond (wszystkie
farby trwałe).
Myślę, że „najlepsze” włosy miałam rude –
były długie, odcień rudego mi pasował. Czarne były dość
krótkim epizodem i wyszłam z niego oczywiście od razu na blond –
najpierw pasemka rozjaśniaczem, potem większość włosów miała
raczej zimny, platynowy odcień. Jakoś to wyglądało, myślę, że
ogólnie płci przeciwnej najbardziej się podobało – wiadomo –
blondynka…
Potem przestało mi zależeć, co sądzi płeć
przeciwna i zaczął się powrót do włosów rudawych – a
przynajmniej wszystkie farby do takiego koloru się wypłukiwały.
Moje włosy już nie były takie długie, nie dłuższe niż lekko za
ramiona. Coraz bardziej je przycinałam.
Nigdy nie używałam prostownicy
– moje włosy są dość cienkie, raczej przetłuszczające się u
nasady i bardzo proste. Suszyć, suszyłam, ale nie codziennie i byle
jak – nie mam cierpliwości do układania włosów na szczotce.
Myślę, że najbardziej szkodliwym zabiegiem jakiemu włosy poddałam
było rozjaśnianie.
Jeśli chodzi o pielęgnację to lubiłam
eksperymentować, ale na co dzień moje włosy były myte przeróżnymi
szamponami drogeryjnymi (chyba nigdy nie kupiłam dwa razy tego
samego szamponu). Ekspresowe odżywki i maski, traktowane jak odżywki
– nigdy na dłużej czy pod czepek.
Włosy latem 2009.
Kolor rudawy z
jaśniejszymi pasemkami.
Fryzura była udana, lekki bób z krótszym
tyłem. Długość też była dobra, można było związać. Gdybym
teraz nie zapuszczała włosów, wróciłabym do tej fryzury! Włosy
cienkie, ale w miarę błyszczące. Katastrofy nie ma.
Grudzień 2009, Wesele brata.
Włosy
wciąż farbowane na miedziany odcień, zakręcone na papiloty.
Ponieważ bardzo mi się spodobało i od zawsze kochałam kręcone
włosy, których nigdy nie mogłam mieć (zero podatności), zrobiłam
krok, którego nie powinnam była robić i…
…Kilka miesięcy później zrobiłam
sobie trwałą. Fryzjer mówił mi, że nie wyjdą skręty, tylko
raczej fale z moimi cienkimi włosami, ale i tak chciałam. Wyszedł
oczywiście lekki baran, ale wciąż się fascynowałam faktem, że
mam jakąś „aktywność” na głowie. Niestety, w przeciągu
miesiąca fale zaczęły się nierównomiernie rozprostowywać. Nie
mam żadnego zdjęcia z tego okresu. Dwa miesiące później
zainspirowana jakimś filmem i niechętna wobec całego procesu
wychodzenia z trwałej…
…Obcięłam włosy na chłopaka.
Nieco dłużej z przodu (ok. 4-5 cm), reszta 2-3 cm.
Byłam ciekawa
jak będę wyglądać w takiej fryzurze – ostatni raz tak krótkie
włosy miałam w wieku 5 lat. Myślę, że wyglądałam OK – fajnie
się stylizowało małego irokeza, mam dość smukłą szyję, więc
była wyeskoponowana.
Jednak z czasem zaczęłam się czuć mało
kobieco i naturalnie – nagła rozpacz za długimi włosami.
Jednocześnie był to czas kiedy po raz ostatni zafarbowałam włosy
– i w ramach eksperymentu chciałam zapuszczać naturalne włosy,
aby sprawdzić czy będą zdrowsze.
Wychodzenie z krótkich, farbowanych
włosów było dość nieciekawe.
U góry powoli widać coraz
bardziej fantazyjny odrost, długość coraz bardziej szpetna –
krótko z przodu, długo z tyłu. Przez kolejne 8 miesięcy regularnie
podcinałam tył, żeby wyrównał się z przodem. Na szczęście
kolor włosów farbowanych a moich naturalnych nie był szaleńczo
różny (typu blond – czarny) to oczywiście czułam się
niekomfortowo. Odrost był widoczny i nieraz czułam się
oceniana, ale tak naprawdę nie ruszyło to mojego kamiennego
podejścia, żeby zapuszczać i nie farbować. Tak więc kolor, jak
kolor, ale fryzura bardzo nieatrakcyjna w tym okresie. Na pewno na
minus w porównaniu do Zdj. 1.
Maj 2011
Włosy praktycznie
wszystkie swoje (jejjj!), szarobure, ale swoje, błyszczące. Długość
do żuchwy, wciąż regularnie podcinane, co 2-3 miesiące, na równo.
Kwiecień 2012
Wszystkie włosy swoje,
równe.
Od podjęcia decyzji o zapuszczaniu czytałam różne porady
jak przyśpieszyć wzrost i z większym lub mniejszym zapałem
(entuzjazm przychodził falowo) stosowałam maski, kupne i robione
ręcznie. Ale dopiero od odkrycia blogów (zaczęło się od Anwen),
zaczęłam włosy olejować, wcierać Jantar, robić płukanki i
ogólnie wciągać się we Włosomaniactwo.
Lipiec 2012 - aktualne włosy
Moje refleksje na temat włosów farbowanych vs. naturalnych:
- Naturalne na pewno są bardziej błyszczące, i to od nasady po końce.
- Są bardziej elastyczne, miękkie.
- Jeśli chodzi o gęstość, to jak pisałam, moje są dość cienkie, i takie już zostaną, ale na pewno jest ich więcej, więc to trochę ratuje sprawę. Włosy chcę zapuszczać do połowy pleców, więc jeszcze 2 lata, z regularnym podcinaniem.
Najtwardsi mają słabsze chwile
Ostatnio nieco się złamałam i zrobiłam sobie u fryzjera Colpi di Sole – kilka o ton jaśniejszych pasemek na koronie głowy. Efekt bardzo naturalny. W przyszłości rozważę hennę, ale na razie zapuszczam, takie jakie są.
Porost
Przyrost to średnio 1.5 cm na miesiąc, czasem więcej przy lepszej diecie. Brałam różne suplementy (m.in. Vichy, Merz Special), ale nieregularnie, więc się nie wypowiadam o działaniu.
Moja pielęgnacja:
- szampon Baby Dream niebieski (metoda
kubeczkowa) – ale też inne szampony polecane przez Włosomaniaczki:
Joanna do mocniejszego oczyszczenia, Bingo (jajeczny), The Body Shop
Company (bananowy). Włosy myję codziennie (szybko się
przetłuszczają, choć wolniej teraz, przy lepszej pielęgnacji)
- odżywka d/s – Mrs. Potter’s do włosów mieszanych, Isana z babassu
- maski – Kallos Latte, Stapiz z jedwabiem, Alterra z granatem, chwalę sobie żółtkową z dodatkami
- odżywka b/s – Glist Kur z jedwabiem w sprayu
- oleje – Baby Dream fur Mama, Alterra z Papają i Migdałem, kokosowy, ziołowy z Brahmi (zawsze na noc, przynajmniej 2 razy w tygodniu)
- wcierki - Jantar, ampułki Radical
- płukanki - ocet ziołowy, ale nie za często, zauważyłam, że może wysuszać włosy.
- regularnie podcinam - 1 cm na 3 miesiące, zapobiegawczo, od dawna nie mam rozdwojonych końcówek
- suszę jak muszę - rzadko, staram się
chłodnym nawiewem
- rozczesuję TT na mokro – nie lubię mieć mokrych, skołtunionych włosów, a moje włosy, mimo, że cienkie i niezbyt długie, bardzo się kołtunią. Na wieczór używam szczotki z dzika.
SŁOWO KOŃCOWE
Polecam hodowanie swoich naturalnych włosów!
Po latach farbowania, kiedy już byłam w stanie zobaczyć
odrost, powiedziałam sobie:
„Ach, kochane, więc tak wyglądacie!”.
A, gdy się udało, było wzruszenie.
Bardzo dziękuję Hektorze za tą historię :**
pięknie zapuszczone i zdrowo wygląające włoski! gratuluję!
OdpowiedzUsuńJa mam prawie 80 cm włosy zapuszczane od takich za uszko. Kiedyś próbowałam wrócić do naturalnych, ale kolor jest okropny i nie wyglądam korzystnie, próbowałam henny, ale nie polubiły się z nią moje włosy i póki co farbuję raz na jakiś czas Castingiem. Nie jest źle.
OdpowiedzUsuńO jaka historia i teraz włoski są piękne!
OdpowiedzUsuńMotywująca historia :)) myślę, że niejednej z nas się ona przyda :))
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będzie od łysej głowy... Gdy miałam włosy w opłakanym stanie myślałam wielokrotnie o takim obcięciu się na 0 :P Ale i tak zmiana jest bardzo bardzo na plus, pozostaje gratulować ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńWiele dziewczyn nie odważa się na tych kilka centymetrów.
A ja się odważyłam na 12mm, zapuściłam naturalne do żuchwy i co głupia zrobiłam? obcięłam w boba i pofarbowałam metodą gwiazdy, kolor nie wyszedł jak chciałam czerwony z czekoladą, a rudy z czekoladą, która dodatkowo jest jeszcze tak jakoś nie w tych miejscach co trzeba ;/ niby tragedii nie ma ale jakoś mi się nie podoba .. do wyboru mam wiec albo kolejne farbowanie albo odrost a tego nie znoszę po prostu (stąd te 12mm). Ehh .. Pozdrowionka Mysiu :)
UsuńUwielbiam czytać takie włosówe historie. Z przyjemnościa napisałabym swoja , ale niestety nie posiadam zdjęć :(
OdpowiedzUsuńTakie historie są ogromną motywacja dla osób zapuszczających włosy :)
motywacja dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń:) Tylko Twoim dłużej to zajmie, bo są kręcone ;)
UsuńAch ból kręconowłosej:D Ja już jako taką długość mam ale z objętością kiepsko;/ Dobrze że mam kręcone, to przynajmniej nie wyglądam tak żałośnie:D
UsuńHistoria na piatke z plusem,bardzo chcialabym tak samo zrobi,sciac i zapuszczac naturalne,ale juz za duza dziewczynka jestem i chce miec szybko,juz teraz dlugie,nie mam tyle cierpliwosci bo moje rosna ok 1cm na przyspieszaczach:/
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia ! i jakże motywująca abym dalej nie farbowała :)
OdpowiedzUsuń3 lata temu mój facet powiedział, żebym nie malowała, bo swoje mam na pewno ładne, no i tak się zaczęło ;)
gratuluję i życzę dalszej wytrwałości :) naprawdę piękne włosy :)
OdpowiedzUsuńnaprawde ogromna zmiana. ja sama mam mieszane uczucia co do farbowania.. farbuje sie szybko ale czekac az pozniej odrosna trzeba dlugo!
OdpowiedzUsuńPiękne masz włoski :) Ja tam Ci zazdroszczę prostych, masz spokój, nie puszą się i zawsze będziesz mieć ładnie ułożone :P
OdpowiedzUsuńpiekne;) henne odrażam to jeszcze trwalsze farbowanie od farbą mi się wgryzło mega we włosy:P
OdpowiedzUsuńhmm mi szkoda tak krótko obciąć to co już mam;/
Gdybym nie miała siwych, tez bym z chęcią wróciła do naturalnych! Gratuluję wytrwałości, efekt wart zachodu!:) Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńnaprawdę piękne, zadbane włosy! Gratuluję wytrwałości i trzymam kciuki za osiągnięcie celu :)
OdpowiedzUsuńMotywujaca historia.
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi autorce tekstu. masz przepiękne włosy i cudny kolor, wcale nie mysi ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje, też kiedyś chciałam tak zapuścić włosy, ale moja fryzura miała krótszy tył a przód głowy był wciąż czarny i zrezygnowałam ;)
OdpowiedzUsuńpodziwiam za wytrwałość naprawdę! ja nie miałabym siły zapuszczam od fryzurki na chłopaka... ale ja też mam sporo siwych włosów więc i tak musiałabym farbować:(
OdpowiedzUsuńNiesamowite,szybko urosły :) Bardzo ładny naturalny kolor,nie musisz farbować.Włosy wcale nie wyglądają na cienkie,jak dla mnie są w sam raz.
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za miłe słowa i Mysi za opublikowanie mojej historii. Daje mi to jeszcze więcej entuzjazmu do pielęgnacji, który - wszystkie wiemy - nieraz odpływa, kiedy nasze starania wydają się iść na darmo. Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny uparcie zapuszczające włosy, szczególnie naturalki!
OdpowiedzUsuńNo Ślońce, historia w sam raz dla mnie... ja jestem na początku mojej trasy, od włsoów ekstar króciutkich wybolonych na karku po teraz mam max 10cm w najdłuższym miejscu.
UsuńPodciman gore bo końcówki są zniszczone i wygalam tył. Na razie dąże do a`la boba, dam im odpocząć będe podcinać regularnie i jak będa takie bajeczne się robić jak teraz (coraz iwecej, delikatne, puszyste, mocniejsze!) to chce zapuścić.n max miałam za łopatki.
Cóz więcej będę na blogu pisać więc zapraszam :)
Pozdrawiam
Karola
P.S. Dla mnie naturalna henna to było zbawienie!
Oczywiscie ze sie da :) Gratuluje autroce historii, ma piekne wlosy.
OdpowiedzUsuń\gratuluje pieknych wloskow:)
OdpowiedzUsuńBardzo motywujące :)
OdpowiedzUsuńNie moge znalezc wpisu o olejach, a dokladnie o ich podziale, bo w etykietach nie widze takiego hasla, a wyszukiwarki tez chyba nie ma, czy ja przeoczylam...? Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńHmmm.. to nie u mnie :) U Czarownicującej w Wiedźmim Kociołku :)
UsuńOleje zostały tam tak dokładnie opisane, że ja nie będę powtarzać ;)
Sorry, moj blad :-) Juz znalazlam, chodzilo mi o wpis na blogu Kasi - olej olejowi nierowny.
OdpowiedzUsuńMysiu milo sie czyta Twojego bloga. Odkąt zaczełam zapuszczać włosy jestem tu regularnie i próbuje przebrnąć przez stare posty do poczatku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
Karola
Ojej, dziękuję :D ciężka praca ;)
UsuńByłam u Ciebie, ale tam są tylko zdjęcia, masz tam jakiś link do bloga?
Nie wiedziałam, jak to ugryźć.
Zdziwiałam się że nie widzisz adresu bloga. Nie lubie zaśmiecać linkami cucdzuch blogów :)
Usuńhttp://karolacia.blogspot.com
Jak się wchodzi na Twój profil, otwiera się Picassa.
UsuńJa tez tego nie lubię, dlatego mam w komentarzach zakaz :D Ale to jest wyjątek :)
Dzięki :)
ja też jestem w trakcie zapuszczania od zera !!!!!Masakra ,ale ten post mnie trochę podtrzymał na duchu.Obiecałam sobie,że do końca roku zero obcinania (teraz mam włosy do ucha - bob)!!!ale codziennie myślę o tym aby je obciąć :P
OdpowiedzUsuńMoże jesteś z tych, które wolą krótkie? ;)
UsuńNie obcinanie włosów to nie jest dobry pomysł. Nie podcinane włosy rosną wolniej, mają zniszczone końcówki i się łamią. Co 2-3 miesiące z 1-2cm.
UsuńPozdrawiam
Karola
Zdecydowanie lepiej podcinać co jakiś czas :)
Usuńno i urosly piekne i zdrowe :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz teraz włoski, naprawdę. Ja gdybym obcięła "na chłopaka" to rosłyby mi chyba 5 lat, by osiągnąć długość do krótkiego boba ;-(((
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała ściąć całe sianko i hodować zdrowe okazy, choć mój naturalny kolor to typowa pomyłka natury (wg mnie oczywiście :D) i zupełni mi się nie podoba, dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym znowu mieć jakieś ciemne, kiedy ja kocham jasne blondy, ale takie naturalne, stonowane i w takowych czuję się dopiero jak ja ;-))
A my tylko sobie życie komplikujemy, no nie? :D :*
UsuńNo ;-))) Mysiu, piękna ta nowa szata graficzna Twojego blogu ;-***
OdpowiedzUsuńoch! dziękuję!!! :*
Usuńobawiałam się, że trochę kulawa, bo robiona w paint'cie, ale skoro się podoba, zostawię. Wreszcie jest bardziej fryzjersko :D
Wow, jak urosły, widać dużą różnicę :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNiesamowita metamorfoza :)))) aż postanowiłam zawalczyc o swoje :) Mam nadzieję, że rzadkie z natury i cienkie uda mi się zapuścic przynajmniej do ramion... ehhhh, żeby moje przynajmniej w połowie były jak te :) pozdrawiam Ciebie i Hektorę, no i trzymam kciuki w dalszym dbaniu o włoski :))
OdpowiedzUsuńCienkie włosy też mogą ładnie wyglądać :) na pewno się uda!
UsuńDziękujemy :)
ale cudnie wyglądaja!;)_
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i odwagi bo ja bym na chłopaka nie ścieła nigdy :) ja używam olejek kokosowy i od czasu do czaso jedwab bioslik a takto odżywke tanią z joanny z dodatkiem miodu, mam takie za ramiona ale obiecałam ze nie bede ścinała no chyba ze raz na 6 miesiecy :) ja np zafarbowałam kolor podobny do mojego naturalnego żeby różnicy nie było :) Justyna
OdpowiedzUsuńps. na wypadanie bardzo pomaga sok z czarnej rzepy, proponuje zetrzeć na tarce i sok odcisnać i sok wmasować w skóre głowy co do płukanek taka jak kawa to szybko się przetłuszczają włosy ale ponoć kawa jest dobra, plus rano zażywam skrzyp polny 2 tabletki oraz cynk 1 tabletke, pomagają szybko rosnąć lecz mam zamiar także kupić tabletki które mają w składzie siarke. Powodzenia wszystkim
Mój ulubiony post. Powinszować, ja mam na glowie 2,5cm odrost: "Witajcie moje naturalki":) ale co przechodze w Rossmanie kolo farb kusi mnie by kupić jakąś, albo przynajmniej iść do fryzjera na recykling koloru:)
OdpowiedzUsuńNie daj się!!!
UsuńNiedługo wchodzę z serią "Zapuszczamy prawdziwki" i moim parocentymetrowym odrostem :))
No no! Super! Ale więcej postów zapuszczamy od zera by się przydało bo ja wlaśnie tak robię :) Zapuszczam od jeżyka :)
UsuńPozdrawiam
Karola
Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości w zapuszczaniu. Świetny efekt końcowy.
Uważam, że zdecydowanie się na naturalny kolor to bardzo dobry wybór.
Jestem wielką zwolenniczką naturalnego koloru włosów.
Wiem, że to brzmi bardzo autorytarnie, ale z moich doświadczeń farbowane w całości włosy w zdecydowanej większości przypadków wyglądają gorzej. Nawet jeśli kolor komuś pasuje i nie widać (szpecących) odrostów to kolor farbowany nigdy nie będzie błyszczeć tak jak naturalne, zadbane włosy. Chyba, że na photoshopowej reklamie środka koloryzacyjnego. ;)
Dosłownie uwielbiam Twój blog. !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa również obcięłam włosy na ok 2-3 cm. Miałam taki odrost i postanowiłam ściąć wszystkie farbowane i po 17 latach farbowania zapuścić naturalne. Chciałabym mieć takie do połowy pleców. Mam nadzieję że wytrwam. Marzę o zdrowych, lśniących włosach. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny zapuszczające naturalne włoski. Na pewno nie raz będziemy miały chwilę słabości ale wtedy wejdźmy na tego bloga, poczytajmy i dodajmy sobie wsparcia, damy radę! Wspierajmy się bo w jedności siła!!!
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś szczęściarą że możesz zapuszczać swoje naturalne włoski :). Ja na ten przykład juz musze regularnie farbować moje kudełki ponieważ mam juz wśród nich kilka siwków a będzie jeszcze gorzej. Mam dopiero 26 lat :(. Eh, te geny.
OdpowiedzUsuńJa mimo wlosomaniactwa, mam zamiar teraz... A raczej, jak juz podrosna - zrobic sobie znow biale wlosy :c
OdpowiedzUsuńhttp://lovewlosowe.blogspot.com